Sobotnia ściana deszczu zdecydowanie zachęcała do pozostania pod dachem. My, dla przykładu, na dłuższą posiadówkę, wybraliśmy dach hali E. W Ptaku, ma się rozumieć… czyli w Ptak Warsaw Expo, gdzie trwały (i de facto wciąż jeszcze trwają) targi Warsaw Moto Show 2016.
Podobnie, jak rok temu, zjawiła się masa klasyków – wiele znanych z poprzedniej imprezy, ale także kilka świeżaków. Było zaskakująco dużo włoszczyzny – mnóstwo Ferrari czy nawet Lambo. Niemieckie standardy, to oczywistość – Mercedesy, BMW i Porsche pojawiają się zawsze i w ogromnych ilościach. Pojawiło się stosunkowo mało polskich produktów, choć i one były obecne.
Zauważalne jest również to, że na tego typu imprezach możemy ujrzeć coraz więcej klasycznych rajdówek, które ewidentnie nie odeszły na emeryturę, tylko wciąż łykają kolejne kilometry. Zacne to.
Praktycznie nieobecne były zaś motocykle, choć moto przecież w tytule jest.
Wszystkiego nie było sensu pstrykać, bo album byłby mocno zbliżony do zeszłorocznego, ale… coś tam wyhaczyliśmy… zresztą zerknijcie sami.